Życie na placu zabaw


Tak więc ulica jest grą planszową, a my jesteśmy otoczeni pionkami. Na le!, przecinając przejście dla pieszych, znajduje się mały Tangram z jego geometrycznymi elementami pomalowanymi na podstawowe kolory. Z oddali słychać „Cuaccc”. To Gęś.

Nie podejmuje żadnej decyzji przed rzuceniem gigantycznymi kośćmi.

„Jeśli wyjdzie 1, idę do przodu. Jeśli wypadnie 2, zwracam się do le!” i tak dalej z każdą ścianą kości....

Przechodzimy przez park. Coś przedziera się przez trawę. To skakanka, podchodzi i macha do nas „Dobry wieczór, skakanka”. Potem słyszymy „Achisss”, to pan Parchis. „Przepraszam za kichnięcie, to moja wiosenna alergia”; to 4 kolory żyją razem i walczą przez cały dzień. Wyobraź sobie sytuację: zielony walczy z żółtym, ale niebieski jest najlepszym przyjacielem czerwonego, w końcu wszystko się układa i harmonia zostaje przywrócona.

Nadchodzi najsłodsza chwila. Pojawia się maszyna do żucia gumy; zawsze gotowa, aby dać nam nasze ulubiony smak. Twój to arbuz, nasz to truskawka. Nadchodzi noc, „Jestem śpiący! Chodźmy spać'.

Cieszymy się dniem dzisiejszym i czekamy na to, co będzie jutro, bo życie to plac zabaw.